niedziela, 15 czerwca 2014

 

SZCZĘŚCIE POD KAPLICZKĄ



Kapliczko postarzała w wieków koronie ,
składam przed tobą w podzięce dłonie.
Przyszłam do ciebie, na rozstaje dróg,
w pośpiechu na prędce,
przynoszę ci szczęście.
W przepaścistych,
rozpadlinach skał ognistych,
spłonęłam i dalej płonę.
W pobłądzeniu, uczuciem,
intencją najczystszą,
tkałam w ciemności świetlisty krąg.
Szaromglistą niewiedzą
usiadłam na miedzy,
nadzieję wpychając
za pusty próg.
Zabrzmiały dzwony i z rąk zdumionych
wypadło ziarno nabrzmiałe łzą.
W ciszy, westchnieniem,
na ziemi, pod niebem
ogród bramy otworzył.
Na jedno skinie
zasiał pieszczotą,
wśrod traw i błota,
to, co los w zaśmiechu stworzył.
Dziś w burz pochodzie,
błyskawic chłodzie,
nIe wiadomo, z jakiej przyczyny,
bez grzechu i bez winy,
staję przed twoim kapliczkowym progiem.
Łzą szczęścia na oczach
rzucam ci pod nogi,
owoc,
co się w sercu
narodził.
W zrozumieniu nierozumnego,
w doznawaniu nie doznanego,
najpiękniejsze uczucie się rodzi.
mww

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz