Własciciele Mistrzejowic
zdj.Witold Krawczyk
Na cmentarzu w Raciborowicach,
pod wytartą ze starości tablicę,
tuż po żniwach,
po sianokosie,
idą dusze po wieczornej rosie.
Idą do pana na Mistrzejowicach,
co wiecznym odpoczynkiem śpi
i w odpoczywaniu,
czeka,
na swych poddanych
radosne wołanie.
Niosą mu chleb żniwami pieczony,
kwiaty, bławaty, stokrotki dla żony,
sad owocowy i pszczele nektary,
dożynkowe dary.
Pan żupan zakłada,
w ramionach szeroki,
przewiązuje pasem.
Slychać jego kroki.
Wychodzi,
z Raciborowickiego Cmentarza,
pod anielską strażą,
pan Mistrzejowic.
Za nim, zjawiskowym tlumem,
maszeruja panny dumne,
wśrod wierzb płaczących,
splotem warkoczowym,
okalają chłopaków gorejące głowy.
Wciąż ktoś przybywa
z wiecznego spoczynku,
orszakiem nieśmiertelności,
widmowym płomieniem,
ożywając w tę noc
niezatartym wspomnieniem.
I, pod kapliczką,
na skrzyżowaniu Mistrzejowickiej,
wrześniową nocą, wrzosową mocą,
zjazd się odbywa,
widmowym płomieniem,
niezatartym wspomnieniem,
ożywiając tę noc.
Dojrzałe kłosy rzucają na stosy,
miłości barwami zauroczeni,
biorą, co najlepsze. ze swojej ziemi
i w splataniu tańczącym
łączą Księzyc ze Słońcem,
niewiarę z nadzieją,
zanim kur zapieje.
Przed powrotem w zasypianie,
całuja ziemie ukochaną
i w zachłyśnięciu
zapachem ziemi,
bez żądzy walki i cierpienia,
wracają Drogą Wierzbową,
aby w grobach się pochować.
Do następnego roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz