Kościół p/w Św. Krzyża, Kielce,w lewym, górnym rogu dom rodzinny na ul.Jasnej w Kielcach, w którym się wychowywałam
Ziemio umiłowana, jak zielona płachta
rozłożona u stóp Najświętszego Krzyża
w tańcu skrwawionym na śmierć i życie,
żołnierskie kości skrywasz w ukryciu.
Z wojen i pożóg, Mieszka błogosławieństwem,
z każdej niewoli wychodzisz zwycięstwem.
Twoje zródła ulane dziewczęcymi łzami
spływają z Łysicy żalem niekochanym,
tworząc wierne rzeki w łąkach zieloności,
skrywajace pod brzegami, popod urwiskami
serca półumarłe z niechcianej miłości,
nieprzekupne ciężkimi kiesami.
Twoje kapliczki modrzewiowe,
skryte w koronach Puszczy Jodłowej,
modlitwy niosą w pochyleniu
za ziemię zlaną krwi cierpieniem.
A w Chęcinach, na dzwonnicy
diabeł Bony skarby liczy,
i od nocy, do poranku,
królowa straszy w zmruszałym zamku.
Do jednonawowych kościółków,
Nazaretanki uśmiechnięte,
szły na wagary wniebowzięte.
w czarnych mundurkach, jak zakonnice,
starych kościołów niewolnice.
Czasem sępy, jak przekładańce
rzucają na Łysicy szańce,
zerwane z chmury, co jęczy i syczy
żywe kamienie czarownicy.
W czarowaniu nieskutecznym
ziemia, zamiłowaniem odwiecznym
tańczy z czarownicami mazura na miedzy,
gdzie duchy ziemi kieleckiej siedzą.
gdzie Kmitówna, ognikami
wzywa kochanka w oczekiwaniu.
Tylko pokutnik skamieniały,
w pysze podzwonnej spokorniały,
klęcząc, powoli, rok za rokiem,
wielkości piasku ziarna krokiem,
pnie sie do klasztornego Krzyża,
wyżej i wyżej,
W tym spowolnionym przesuwaniu
daje nam wolność do działania.
A gdy osiągnie cel pokutny,
Zagrają trąby Najwyższego
i pójdziemy w równym szeregu,
na ostateczny sąd okrutny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz