Wiatr
Wiatr hulaka spać nie może
duje w okna, wali w drzwi,
pod ksieżycem złudnych marzeń
opłakuje swoje sny.
Aż latarnia rozespana,
ciepłym światłem kołysana,
uroniła kilka łez.
A wiatr goni, dziki bies.
W szale winy i zgrozy nerwy pręży,
spada zasłoną na westchnień dzwięk,
jak widmo, co dobro złem zwycięży,
ciągnie po polach człowieczy lęk.
Płaszczem jak klęską,
wyjąc zwycięsko,
porywa w tany łez pełne dzbany,
co całowaniem gorącej pokory,
wymazywały ból
i wymazywaniem
czekały na jutro, aż dobro się stanie.
Może rankiem, po nocy,
pozbawiony czarciej mocy
gdzieś przykucnie w kreciej norze,
i nadzieja się otworzy.
Sen nietrwały, uśmiechnięty,
w czarowaniu wniebowzięty,
zwykły, ludzki sen.
mww
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz