fot.Witold Krawczyk
Wiersz ten dedykuję panu Franciszkowi Krawczyk- Borynie Ziemi Bieńczyckiej,
ojcu Witka Krawczyka
wystraszona, zapłakana,
rozłożyłaś się nad Dłubnią kaczeńcowym rumieńcem,
staw w zieleni, w wierzbach cieniu, ofiarował ci serce.
Z chat w błękicie, o zaraniu,
w skowronkowym rozśpiewaniu,
z wiatrem we włosach, z głową w niebiosach,
szli żniwiarze, roześmiani,
w oczekiwaniu na całowanie.
A snopki były gorące,
od dziewcząt ciał i od słońca.
W miękich fałdach zapasek, uśmiechało się czasem
licho , co spać nie chciało.
Zwyciężałaś wszystkie boje, w przyszłość patrząc z niepokojem.
W nienawiści zatraconej, ktoś ci zabrał ramiona,
jak żebraka w niewolnictwie sprzedał cię Judaszem.
Chciał, byś zniknięciem w nieistnienie ,
zapadła pod umęczoną ziemię.
W historycznym otępieniu,
w nienawiści zaślepieniu
rozłożył cię w królewskich koronach.
W Jagiellońskiej świetności, Kazimierza wielkość,
złotą jesieną, czerwoną kaliną.
W zapłonieniu, jak dziewczyna,
jak ziemia po wielkiej suszy,
z niewyczerpanym skarbcem historii,
wracasz w nasze dusze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz