SZCZĘŚCIE
nie było żaru w zimnych pąkach?
Może pąki,w rozkwitaniu, nie wiedziały o kochaniu?
W grudach ziemi przeleżały,
w rozchwaszczeniu zagubionym,
w kreciej noże,
w zimnym łożu,
nie wiedziały, co stracone?
W zalęknieniu, bez odwagi,
nocami w księżyca świetle,
chodziły polami
w tęsknocie i gniewie.
Łąki wyschnięte, stawy bez wody,
usta spierzchnięte od modlitw i łkań,
nie było walki, nie było nagrody,
tylko wicher po nocach się śmiał.
Aż tu nagle lunęło
srugą deszczu na ziemię.
Kropla jak rosa spadła na twarz.
I pąk, w uśpieniu, objął ramieniem,
trwogę zlęknioną u nieba bram.
Zostaw w grudach żałowanie,
strat i zysków przeliczanie.
W samo południe, w ludzkiej tęsknocie,
bez rozsądku, rachunku sumienia,
bez liczenia za i przeciw,
upij się szczęściem darowanym,
bez pewności,że w kruchości,
szczęście dożyje do rana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz