MŁODE WIERSZE
Posadzili na pokracznym zydelku,
ciężki kostur dali do ręki,
czarną chustę na głowę,
żeby zmarszczki pochować,
żeby nigdy nie chciała więcej chcieć.
Na zapiecku pościel zimną,
ciepłą zupę na zakwasie
by w jesieni, przed zimą
nawet echo zagasić.
A ona wciąż niepoprawna,
życiu skacze do gardła
I w bezgrzesznym zamyśleniu
jeszcze objąć chce ramieniem
wiersze młode, niedojrzałe
nienazwanym nabrzmiałe
i w diabelskim podkuszeniu
tańczyć z nimi bez sumienia.
Wiersze młode? Jakim prawem.
Stare winny być, w zabawie,
co się naszym życiem zwie,
stary człowiek, to już cień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz