DLA EWY I TOMKA
W oczekiwaniu łzą nabrzmiałym
rąk składania w modlitwie,
krzykiem win nienazwanych
milczeniem nienagrodzonym,
zamknij krwawiące rany.
Uderz jak harfy struna.
Zduś żal i w śpiewie miedzianym
odwieczną mękę ucisz.
Zamknij usta w pokracznym wykrzywieniu,
niech już echo twe zamilknie.
Wierzby roześmiane
nie mogą wiecznością
leczyć ran.
Niech runie w niespełnionym dręczeniu
żądza krwi i brak przebaczenia.
Rozśpiewaniem ognistym,
pożądaniem przeczystym
zdław co było. Niech żyje, co będzie.
mww
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz