Wierzbnik
fot. Witold Krawczyk
nie warto,
w podbiegach,
odliczac straconych dni.
W podcieniu wierzbnika
nie wszystko na sprzedaz.
W koronach dziecięce sny.
Spod dziurawej zelówki sypie kurzem,
od pól powiewaniem świat leży u stóp,
bez łez, bez goryczy,
na skrzydłach, z niczym,
szcześliwość grzywami omiata próg.
Z zieleni chór się odzywa anielski,
bezgrzeszny,
bez targów o lepszy los,
końskim rżeniem,
w pochyleniu,
bez zdrady,
bez kupczenia,
słychać śmiechu dziecięcy głos.
W rozkochanej zieleni nie ma goryczy
i płaczu żadnego nikt nie usłyszy,
rozsypaniem świetlistym,
miłość pisze swe listy,
na zielonych liściach ziół.
Zaniedbaniem życiowym, zawsze można się schować,
w kreciej norze,
na ugorze,
w kretowiskach bez połysku,
bez księżyca i gwiazd.
W kamiennej ciszy nic nie usłyszeć,
deszczu kropli, błyskawicy,
tylko,
czy warto,
na nic już nie liczyć.
Wbieganiem w szcześliwe macierzanki,
dzieciństwa wieczory i poranki,
w podróże,
bezkresne,
snem malowane,
każdy z nas dzieckiem zostanie.
mww
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz