KAPLICZKA W GRĘBAŁOWIE
fot. Witold Krawczyk
Kapliczko w Grębałowie,
tyle lat minęło,
a ty nocami płaczesz nad tą ziemią.
W drzew koronie,
w słońcu,
w szronie,
modlitewnym głosem,
krzyczysz pod niebiosa.
W smutnym niebie,
smutnym krzyżem,
coraz dalej,coraz wyżej
kreślisz przebaczenie .
Biegły pod twoje stopy
modlitwy z Fortu .
49
zza krat wołaniem,
prosił o zmiłowanie.
Kule świstały w przerażeniu,
maki kwitły na kamieniu,
dławiły osty.
Z lat niedorosłych
ręce wzbijaniem,
marzenia chwytały,
mrugnięciem ostatnim,
błekitu,
co jeszcze nie powstał.
W omdlałych oczętach,
świat nie pamiętał,
za co,
dlaczego,w półzorzach świtaniem,
ktoś jęczał konaniem.
Za jakie winy,
z czyjego rozkazu,
na twarz
pocałunek
nie spadł ni razu.
Trumien nie było.
Żadnego pogrzebu.
W samotności,
pokoleniem,
dojrzałości łez spojrzeniem
z Montelupich szli do nieba,
bez przyczyny, bez potrzeby.
A ci, od św. Michała,
dorastaniem w krwi purpurze,
rozsiadali się na chmurze,
i idącym,
głosem drżącym
"Jeszcze nie zginęła....."
śpiewali.mww
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz