niedziela, 6 lipca 2014

CHAŁUPA W KRZESŁAWICACH

 
                                fot. Witold Krawczyk

Kiedy cię
budowali,
las szumia
ł w oddali
i oddawa
ł drzew naręcza,
na pod
łogi,
na powa
ły,
na
ściany drewniane,
w
żywicach skąpane,
na drzwi, okiennice,
na dachów przy
łbice.
Przy ostatniej krokwi
m
łot walił w jawory,
a dziewki liczy
ły kielichy pospołu.
Ju
ż wiecha, w pośpiechu
na wi
ędzbę się wspina,
po chwa
łę, poklaski,
zach
łanna gadzina.
W ostatnim rz
ędzie wiechowego bukietu,
sta
ła malwa wyniosła, bez jednego uśmiechu,
smuk
ła, szorstka, w dłoniach klapowatych
trzyma
ła swe barwy kwiatów kłosowatych.
Przy niej tatarak zakochany
w pannie, stokrotce bez korony.
Stokrotki niewinno
ścią,
dzieci
ęcym pocałunkiem,
rzuca
ły pod nogi
obietnic roz
łogi.
Dalej maki, w czerwono
ści,
p
ąsem, pląsem,
czarnym okiem
czarowa
ły , rozkochały,
p
łatkiem duszę przytulały.
Dla odmiany, chabry wstydliwe,
w zb
łękitnieniu,
u
śmiechem nieśmiałym,
mdla
ły na dłoni, ledwo żywe.
Wiechy z polnych kwiatów,
mia
ły to do siebie,
że frywolne, wiatrem wolne,
p
ędziły ku tobie
zapachem,
p
łomieniem,
łzą rosy strumieniem.
K
ąkole, łubiny, różyczki- maliny,
zwi
ązane uśmiechami,
zawisa
ły nad przyzbami.
Wiatr wiech
ą kołysał,
a ona, w ciszy,
wiede
ńskim walcem, strumieniem liściastym,
stawa
ła na palcach w butach przyciasnych,
i w grzywie gontów rozwichrzonych
kry
ła barwy rozmarzone.
Kominem strzelistym,
na ziemi ojczystej,
ch
łopskim trudem ziemię całowałaś.
W drzwiach otwartych dobro
ć stała.
Wokół wiatr zbo
żem , w rozwianym błękicie,
ko
łysał tańcem w sierpniowym zachwycie,
len w jednodniowym kochaniu,
oplata
ł cię zmiłowaniem.
Wych
łostały cię burze w pożogi purpurze,
konie r
żały w dniach chwały,
a ty wierna ciep
łem danym,
nie pada
łaś na kolana.
Nie my
ślałaś o starości.
Teraz k
ładziesz się pokotem,
w przyt
łumionym jęku,
nie pomna historii dziewiczego wdzi
ęku.
Run
ęłaś w pół zgięta, w krzesławickim zadrzewiu
jak w starym lesie wolna sosna.
W pociemnia
łej sukience,
z garstk
ą kwiatów na ręce,
panna m
łoda, już zima, nie wiosna.
Cz
łowieczą miałaś dusze,
z cz
łowiekiem odejść musisz.
Zielono
ści splątaniem
echo po nas zostanie,
jak ten bluszcz na strzelistym kominie.

mww

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz