CHAŁUPA W KRZESŁAWICACH
Kiedy cię budowali,
las szumiał w oddali
i oddawał drzew naręcza,
na podłogi,
na powały,
na ściany drewniane,
w żywicach skąpane,
na drzwi, okiennice,
na dachów przyłbice.
Przy ostatniej krokwi
młot walił w jawory,
a dziewki liczyły kielichy pospołu.
Już wiecha, w pośpiechu
na więdzbę się wspina,
po chwałę, poklaski,
zachłanna gadzina.
W ostatnim rzędzie wiechowego bukietu,
stała malwa wyniosła, bez jednego uśmiechu,
smukła, szorstka, w dłoniach klapowatych
trzymała swe barwy kwiatów kłosowatych.
Przy niej tatarak zakochany
w pannie, stokrotce bez korony.
Stokrotki niewinnością,
dziecięcym pocałunkiem,
rzucały pod nogi
obietnic rozłogi.
Dalej maki, w czerwoności,
pąsem, pląsem,
czarnym okiem
czarowały , rozkochały,
płatkiem duszę przytulały.
Dla odmiany, chabry wstydliwe,
w zbłękitnieniu,
uśmiechem nieśmiałym,
mdlały na dłoni, ledwo żywe.
Wiechy z polnych kwiatów,
miały to do siebie,
że frywolne, wiatrem wolne,
pędziły ku tobie
zapachem,
płomieniem,
łzą rosy strumieniem.
Kąkole, łubiny, różyczki- maliny,
związane uśmiechami,
zawisały nad przyzbami.
Wiatr wiechą kołysał,
a ona, w ciszy,
wiedeńskim walcem, strumieniem liściastym,
stawała na palcach w butach przyciasnych,
i w grzywie gontów rozwichrzonych
kryła barwy rozmarzone.
Kominem strzelistym,
na ziemi ojczystej,
chłopskim trudem ziemię całowałaś.
W drzwiach otwartych dobroć stała.
Wokół wiatr zbożem , w rozwianym błękicie,
kołysał tańcem w sierpniowym zachwycie,
len w jednodniowym kochaniu,
oplatał cię zmiłowaniem.
Wychłostały cię burze w pożogi purpurze,
konie rżały w dniach chwały,
a ty wierna ciepłem danym,
nie padałaś na kolana.
Nie myślałaś o starości.
Teraz kładziesz się pokotem,
w przytłumionym jęku,
nie pomna historii dziewiczego wdzięku.
Runęłaś w pół zgięta, w krzesławickim zadrzewiu
jak w starym lesie wolna sosna.
W pociemniałej sukience,
z garstką kwiatów na ręce,
panna młoda, już zima, nie wiosna.
Człowieczą miałaś dusze,
z człowiekiem odejść musisz.
Zieloności splątaniem
echo po nas zostanie,
jak ten bluszcz na strzelistym kominie.
mww
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz