TANIEC
Zatańcz ze mną jeszcze raz
w niebie pod gwiazdami,
w wiązowej alei,
gdzie bal, nad balami.
Uniesieniem nieśmiałym,
w drzew koronach zdrętwiałych
skrzypek walca szykuje na zgon.
Jeszcze jedno zadrganie
i wspomnienie pytaniem
znów oddzwoni zapomnień ton.
Niech z daleka podbiegnie
ubzdurana szczęśliwość,
bezboleśnie niech płynie,
w księżycowej maglinie,
do kielicha
niespenłnień,
na wiec.
Niech poniesie,
niech niesie,
roztrwanianiem dni mrocznych,
niech zastuka do innych bram.
Tamto przeszło,
nie wróci,
można o tym zanucić,
dzień też przecież nie jest ten sam.
W wiązach młodość uwiązła,
w ziemi pamięć ugrzęzła,
możesz pukać i stukać,
możesz wołać i szukać ubzduraniem szczęśliwości,
daleki i obcy
taniec młodości.
Życie zawsze, znienacka
rozpościera swe macki
piana z pyska mu tryska
kopytami pluje na start.
Ciągnie w lewo i w prawo,
na przystankach, rozstajach,
coś zbierze, coś daje,
czymś otoczy jak zgraja.
Dzisiaj,
w wiązów koronie,
w gwiazdozbiorów osłonie,
zatańcz ze mną,
o świcie,
alejo w Raciborowicach.
Przecież jestem ten sam.
W pochyleniu,
stare drzewa,
niech zanoszą się śpiewem.
A ja z tobą pójdę na bal.
mww
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz